Wybaczcie słownictwo, ale nawet najbardziej Perfekcyjnej Pani Domu się może wymsknąć, a ja, jak to już ustaliliśmy jestem zaledwie Dość Perfekcyjną i na miarę swoich możliwości Elegancką Pau Domu.
I czasem słońce, czasem deszcz.
Czasem nie ma co, do gara włożyć, a czasem szaleństwo przy palniku i piekarniku.
I ja sama nie wiem, czy to powiew zbliżającej się wiosny, bo tak mi lżej.
Czy to fakt, że Lord Fra nie wisi mi u żadnej z kończyn, tylko od rana siedzi w swoim obozie, ściga koty, pożera gruszki, paćka ściany i komody (a niech paćka, póki ma zajęcie)… bo tak mi lżej.
A może to wody odpuściły, nie że płodowe, tylko te w organizmie się kumulujące z okazji ciąży, bo tak mi… po prostu lżej.
A może to taki dzień, że okna na oścież chce się otworzyć, rozwiesić piąte pranie, nastawić szóste, przygotować do namaczania siódme, a potem siedzieć i z lekkością przyglądać się, jak koło życia (i prania) może lekko się toczyć.
I tak, jest mi lżej, i mam tę moc. Lubię tę moc, zwłaszcza jak jest mi lżej.
I wy też macie tę moc, a jak ją macie, to no… odpierdolcie coś dzisiaj! Nie tylko w kuchni, przy palnikach i piekarnikach, czy przy pralce lub suszarce z praniem. Sprawy lekko, a z mocą mogą się toczyć.