Sięgnęłam dna.
W koszu na pranie.
I niech wam nie przyjdzie do głowy, żeby teraz mi wypominać, że to pranie gdzieś się musiało podziać.
Ale tak po prawdzie, to zewsząd ogarnia i osacza mnie pranie.
Segregujące się pranie.
Ładujące się do pralki pranie.
Namaczające się pranie.
Wirujące się pranie.
Odwirowujące się pranie.
Wiszące i suszące się pranie.
Domagające się poskładania pranie.
Czekające na powrót do szafy pranie.
Z obróbki prania wyeliminowałam tylko prasowanie.
Któregoś dnia rozdziobie mnie pranie i pranie.
Ale dziś, kiedy to odbiłam się od dna, dziś to je jestem Perfekcyjną i Elegancką Pau Domu.